wtorek, 9 kwietnia 2013

O Heniu kłamczuszku i faryzeuszach

Spotkałam kiedyś człowieka, który powiedział mi, że w katolicyzmie chodzi z grubsza o to, że był kiedyś Jezus i on wszystkich kochał tak bardzo, że oddał swoje życie, aby odkupić grzechy ludzkości. Zadaniem wspólnoty katolickiej natomiast jest sprawić, aby ta prawda nigdy nie została zapomniana.
Przeglądam dokument Konferencji Episkopatu Polski zatytułowany "O wyzwaniach bioetycznych, przed którymi stoi współczesny człowiek" i wiecie, nie widzę nic o miłości zwyciężającej śmierć i nienawiść.

Ale jest sporo o seksie.
I o aborcji
Oraz o in vitro.

Zaskakująco tym razem nie ma nic o homoseksualistach. Pewnie zostali na deser, bo KEP zapowiada kolejne dokumenty bioetyczne.
Ogólnie jednak chodzi o to, aby zajmować się tym, co ludzie trzymają w spodniach i spódnicach. Kiedyś myślałam, że to wulgarne uproszczenie. Teraz myślę, że prawda po prostu jest wulgarna.

W dokumencie są dwa duże kłamstwa i dziesiątki małych. Zastanawiające, że człowiek przyzwoity - a za takiego się uważam - zaczyna w pewnym momencie relatywizować kłamstwa. Jest ich tak wiele, że trzeba ustalić jakąś hierarchię. Być może sama ta relatywizacja jest pierwszym krokiem ku nieprzyzwoitości, powolnemu psuciu się debaty publicznej. Nie wiem. Nie miałam w sobie nigdy tyle bezczelności i tupetu, aby po prostu brnąć w ideologiczną hucpę twierdząc, że cel mnie uświęci.
Tak więc kłamstwo pierwsze:


Po to, aby zwiększyć szansę powodzenia zabiegu, do organizmu matki przenosi się kilka embrionów. Po pewnym czasie sprawdza się ich rozwój i pozostawia przeważnie jeden z nich- ten najlepiej oceniany. Pozostałe zostają przeznaczone do selektywnej aborcji, w celu ograniczenia ryzyka związanego z ciążą mnogą.


Oto wyciągi z raportów EIM Polska 2008 - 2009 - 2010 pokazujące skalę aborcji selektywnych po procedurze in vitro. Raporty były zbierane również w latach wcześniejszych, jednak wersje elektroniczne są dostępne dopiero od 2008 roku:




Dla 2008 roku



Number of occurences
Severe Hyperstimulation Syndrome (grade 3 + )
68
Complication to oocyte retrieval:
All
18
Bleeding
17
Infection
1
Maternal death
0
Number of foetal reductions
0

Ilość cykli zapłodnienia pozaustrojowego zaraportowanych w roku 2008 do PTG : 7297 cykli



Dla 2009 roku


Number of occurences
Severe Hyperstimulation Syndrome (grade 3 + )
54
Complication to oocyte retrieval:
All
59
Bleeding
54
Infection
5
Maternal death
0
Number of foetal reductions
0

Ilość cykli zapłodnienia pozaustrojowego zaraportowanych w roku 2009 do PTG: 8377 cykli

Dla 2010 roku



Number of occurences
Severe Hyperstimulation Syndrome (grade 3 + )
56
Complication to oocyte retrieval:
All
33
Bleeding
29
Infection
4
Maternal death
0
Number of foetal reductions
0

Ilość cykli zapłodnienia pozaustrojowego zaraportowanych w roku 2010 do PTG: 9460 cykli

Kłamstwo drugie:

Kościół stoi po stronie człowieka

ale jednocześnie dokument nazywa mojego syna "produktem" (pkt 3. Prawda o ludzkiej seksualności i odpowiedzialności za dziecko, str. 6-7.), a ludziom niepłodnym zaleca:

w sytuacji, gdy małżonkowie są niezdolni do przekazania życia (w wymiarze fizycznym) cel małżeństwa może wypełnić się w wymiarze duchowym i jednocześnie praktycznym. Chodzi mianowicie o poświęcenie się niepłodnych par na rzecz innych lub wielkoduszne przyjęcie do rodziny jednego z ogromnej liczby dzieci oczekujących na adopcję. (pkt 3. Prawda o ludzkiej seksualności i odpowiedzialności za dziecko, str. 8.)


Piszą to ludzie, którzy odmieniają podmiotowość człowieka przez wszystkie przypadki, co nie przeszkadza im postrzegać dziecka adoptowanego  przez pryzmat wielkoduszności intencji przyszłych rodziców lub ich poświęcenia.
To nie jest ani zabawne, ani przerażające. Nie wiem sama jakie to jest. To jest takie, jak uczucie, które zalało mnie falą, kiedy słuchałam słów arcybiskupa Hosera mówiącego z autentyczną troską o przeznaczaniu olbrzymich kwot budżetowych na nieskuteczne, niebezpieczne i nieetyczne leczenie podczas gdy ludzie faktycznie cierpiący umierają bez pomocy.
Nadmieńmy, iż abp Hoser należy do instytucji, która w 2010 roku obciążyła budżet Państwa kwotą miliarda stu sześćdziesięciu dwóch milionów złotych wypłaconych na pensje dla katechetów i katechetek. I robi to rokrocznie. Bo sam polski Episkopat nie ma nawet na tyle przyzwoitości, aby płacić za własny apostolat. 
Jak śmiecie mówić mi, że leczenie mojej choroby jest obciążeniem dla budżetu?

Kilka dni temu profesor Obirek udzielił wywiadu, który - moim skromnym zdaniem - należy przeczytać z uwagą, a potem jeszcze raz. Cytując:

Święcenie kobiet, zmiany w etyce seksualnej… jeśli się od tego odejmie odium walki z chrześcijaństwem i zobaczy się w tym normalne procesy emancypacyjne, których samo chrześcijaństwo było kiedyś sojusznikiem, wówczas inaczej będziemy o tym dyskutować. Dlaczego inne kościoły chrześcijańskie, mimo że też mają wielosetletnią tradycję kapłaństwa mężczyzn, zmieniły się pod wpływem emancypacji? Dlaczego Kościół katolicki nie mógłby przejść tej drogi? Ale dopóki jesteśmy w średniowieczu społecznie, dopóki tkwimy w feudalnych rozwarstwieniach i zależy nam tylko na tym, żeby być na górze, żeby panować, to nie ma możliwości na przyjęcie języka debaty, a nie nienawiści, wobec tego zewnętrznego, zagrażającego nam ponoć świata. Negocjacji, dialogu społecznego, zamiast wyzwisk. Jeśli choćby uda się Franciszkowi zmienić język, którym Kościół rozmawia z nowoczesnością, to byłaby już wielka zmiana po poprzednich pontyfikatach.


I właśnie dlatego dowiedziałam się dziś z ust biskupa Wojciecha Polaka, Sekretarza Generalnego KEP, iż niniejszy dokument stanowi... odczytanie znaków czasu!

Znaków czasu!

Dzieci będące produktami, bo poczęły się na szkle.
Ojcowie, o których miłości Episkopat ma do powiedzenia tyle, że dokonali samogwałtu, aby ojcami zostać.
Kobiety noszące uszkodzone płody, które winny donosić ciążę i towarzyszyć dziecku w umieraniu, inaczej bowiem zaprzeczą jego podmiotowości.
Brzuchy tych kobiet będące inkubatorami chroniącymi podmiotowość płodu za cenę uprzedmiotowienia kobiety
I mentalność antykoncepcyjna, która jest potępiona, ponieważ choć "otwartość na życie może się wprawdzie łączyć z krzyżem, wiązać z wyrzeczeniami osobistymi i finansowymi", to jednak macica, prącie i ich szlachetne połączenie owocujące porodem stanowią wrota do zbawienia. To jest właśnie wulgarność prawdy.

A jedyny znak czasu, który się tu objawia to to, że jakkolwiek pedofilia jest problemem dla polskiego Kościoła zbyt błahym, to zajęcie się masturbacją niepłodnych ojców jest problemem wystarczająco ważkim.

Cóż, Jezus żył krócej niż faryzeusze. Wierzył w inne znaki czasu.